To z racji niedzieli może coś słodkiego? ;-)
Ostatnio obiecałam koledze, że zrobię babeczki, więc skoro słowo się rzekło... tylko jakie? Chłop mój czekolady nie lubi więc pole wypieków mam nieco ograniczone... Pomyślałam o cytrynowych, bo czemu i nie? Co prawda za cytrynami nie przepadam ogólnie ja, no ale w drodze wyjątku... no i może jednak posmakują...? ;-)
Przepis podkradłam stąd : http://osmykolorteczy.blog.pl/2013/01/21/babeczki-cytrynowe-z-kremem-maslanym-lemon-cupcakes/
(Do wypróbowania poza składnikami zachęciły mnie piękne zdjęcia :-) )
Przekopiowany przepis :
Składniki (u mnie wyszło 15 muffinek):
300g mąki
2 jajka
100ml soku z cytryny (sok z ok 2 cytryn)
skórka otarta z dwóch cytryn
170g cukru
60ml maślanki
125ml oleju
1 łyżeczka proszku do pieczenia
krem maślany:
100g miękkiego masła
sok z małej cytryny ok 5 łyżek
200g cukru pudru
skórka otarta z 1 cytryny do dekoracji
Przygotowanie:
Cytryny sparzyć i wyszorować. Skórkę zetrzeć.
Mąkę, proszek do pieczenia i skórkę otartą z cytryny wymieszać ze sobą.
Cukier utrzeć z jajkami trzepaczką lub mikserem. Dodać maślankę oraz olej i wymieszać.
Na koniec dodać suche składniki i wymieszać łopatką.
Przełożyć do foremek na muffinki do 2/3 wysokości.
Piec w piekarniku nagrzanym do 170°C przez ok 25 minut. Babeczki powinny być lekko przyrumienione.
Wyjąć z piekarnika i ostudzić.
Miękkie masło utrzeć mikserem do białości.
Stopniowo dodawać przesiany przez sitko cukier puder nie przerywając ucierania.
Ucierać do chwili aż krem będzie gładki i puszysty bez wyczuwalnego cukru w strukturze. Na koniec dodawać stopniowo sok z cytryny nie przerywając ucierania.
Udekorować kremem babeczki używając szprycy lub łyżką rozsmarować krem na ciastku.
Oprószyć babeczki startą skórką z cytryny.
Schłodzić.
A u mnie babeczek wyszło 16 z czego 4 takie większe. Kremu spokojnie starczyło na wszystkie a nawet zostało, choć wydaje się go tak mało na zdjęciach.
Ostatnio obiecałam koledze, że zrobię babeczki, więc skoro słowo się rzekło... tylko jakie? Chłop mój czekolady nie lubi więc pole wypieków mam nieco ograniczone... Pomyślałam o cytrynowych, bo czemu i nie? Co prawda za cytrynami nie przepadam ogólnie ja, no ale w drodze wyjątku... no i może jednak posmakują...? ;-)
Przepis podkradłam stąd : http://osmykolorteczy.blog.pl/2013/01/21/babeczki-cytrynowe-z-kremem-maslanym-lemon-cupcakes/
(Do wypróbowania poza składnikami zachęciły mnie piękne zdjęcia :-) )
Przekopiowany przepis :
Składniki (u mnie wyszło 15 muffinek):
300g mąki
2 jajka
100ml soku z cytryny (sok z ok 2 cytryn)
skórka otarta z dwóch cytryn
170g cukru
60ml maślanki
125ml oleju
1 łyżeczka proszku do pieczenia
krem maślany:
100g miękkiego masła
sok z małej cytryny ok 5 łyżek
200g cukru pudru
skórka otarta z 1 cytryny do dekoracji
Przygotowanie:
Cytryny sparzyć i wyszorować. Skórkę zetrzeć.
Mąkę, proszek do pieczenia i skórkę otartą z cytryny wymieszać ze sobą.
Cukier utrzeć z jajkami trzepaczką lub mikserem. Dodać maślankę oraz olej i wymieszać.
Na koniec dodać suche składniki i wymieszać łopatką.
Przełożyć do foremek na muffinki do 2/3 wysokości.
Piec w piekarniku nagrzanym do 170°C przez ok 25 minut. Babeczki powinny być lekko przyrumienione.
Wyjąć z piekarnika i ostudzić.
Miękkie masło utrzeć mikserem do białości.
Stopniowo dodawać przesiany przez sitko cukier puder nie przerywając ucierania.
Ucierać do chwili aż krem będzie gładki i puszysty bez wyczuwalnego cukru w strukturze. Na koniec dodawać stopniowo sok z cytryny nie przerywając ucierania.
Udekorować kremem babeczki używając szprycy lub łyżką rozsmarować krem na ciastku.
Oprószyć babeczki startą skórką z cytryny.
Schłodzić.
A u mnie babeczek wyszło 16 z czego 4 takie większe. Kremu spokojnie starczyło na wszystkie a nawet zostało, choć wydaje się go tak mało na zdjęciach.
Zaczynam od przesiania mąki z proszkiem do pieczenia w misce nr1
W misce nr2 drobny cukier z jajkami mieszam (ucieram)
Dodaję olej, maślankę i dalej miksuje
Sok z cytryny
I wmiksowuje mąkę z proszkiem aż do uzyskania takiego ciasta
Które przekładam do foremek
I do pieca
A po wyjściu wyglądają już tak
I biorę się za sos, w między czasie pieczenia się babeczek.
Masło + cukier puder ucieram razem
I na końcu dodaję sok z cytryny
(jeśli jak u mnie masło dalej było za twarde, możecie jak ja wrzucić na dosłownie parę sekund miskę do mikrofalówki, to wyjdzie masa którą ładnie da się szprycą nałożyć)
Jako, że mi się spieszyło owe babeczki dekorowałam łyżką
I wyszło to tak
A te lecące do pracy miały się tak
To może zacznę od tego, że nie znoszę robić babeczek ;-) No nie i już. Ale jeść to by się chciało :-P
Nie robiło się ich uciążliwie jakoś, babeczki wyszły mooocno cytrynowe (do samej masy na drugi raz dodam trochę mniej soku), kolega zwrócił uwagę że są ciężkie (no bez żadnych "E" i nadmuchiwaczy poza proszkiem do pieczenia, to co się dziwić), ale z tego co wiem, wszystkim, łącznie ze mną, smakowały. Chłop powiedział, że są lepsze od kupnych jakie ostatnio jedliśmy więc hurra! ;-)
Babeczki mogę spokojnie polecić i oceniam na 4,5/5.
Smacznego,
A.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz