Jeden z zaległych przepisów (których mam całe mnóstwo), który robiłam pierwszy raz w i na wigilię.
Mężczyzna mój niestety jest nie-rybo-żerny, a wychodzę z założenia, że święta są jednak po to aby się radować, nie głodować, tak więc kiedy dla siebie robiłam karpia w galarecie, żeby nie czuł się poszkodowany czy coś, zrobiłam również kurczaka w galarecie :-)
Przepis podkradłam od niezawodnej Małgoo, która mi go podsunęła ukradkiem, jak kilka innych kiedy prowadziłam poszukiwania co by tu na pierwszą własną mą wigilię upichcić.
Link do przepisu Małgoo : http://czytaczka.pinger.pl/m/4606029/kurczak-w-galarecie
A już składniki i opis jak robiłam piszę sama ;-) Bo mam dużo biedniejszą wersję niż autorka, bo i bez majonezu i bez jajek... także polecam zajrzeć również do niej :-)
2 pojedyncze piersi z kurczaka
marchewka
kawałek selera
kawałek pietruszki
kostka rosołowa (lub przyprawy)
groszek
kukurydza
żelatyna + woda
Kurczaka oczyściłam, umyłam, wsadziłam do garnka z wodą (nie dużo, myślę że 2-3 szklanki to max na tak małą ilość kurczaka i wszystkiego), dodałam kostkę rosołową i po 10 min gotowania warzywa.
Gotowałam do miękkości warzyw.
Wszystko wyjęłam z wywaru. Kurczaka podzieliłam na mniejsze kawałki, pokroiłam marchewkę.
Do wywaru dosypałam pół torebki, czyli jakąś łyżkę(?), żelatyny, dokładnie wymieszałam i odstawiłam na chwilę.
Do kokilków wkładam groszek, kukurydzę, kurczaka i marchewkę. (Można również dodać jajko ugotowane na twardo i łyżeczkę majonezu, jeśli ktoś ma odpowiednio duże naczynko).
Zalałam roztworem z bulionu i żelatyny i odstawiłam na może 3 godziny do stężenia (kokilki mam malutkie to i długo czekać nie trzeba było), robiąc większą ilość można je wstawić na noc do lodówki.
Zdjęcia z wyrobu :
Z bulionu wszystko wyjmuję, kurczaka i marchewkę, kroję drobniej
No. I tak to wyglądało. Muszę przyznać, że była to najlepsza galaretka z kurczakiem jaką chyba w życiu jadłam :-) Przepis zdecydowanie do powtórzenia, nie tylko od święta ;-) Następnym razem zrobię chyba jednak tylko z kurczakiem (na sam koniec, bez dodawania warzyw), to by i chłop mi zjadł chętniej mam wrażenie ;-)
Przepis oceniam 5/5, na prawdę pycha i godne polecenia :-)
Smacznego,
A.
Mężczyzna mój niestety jest nie-rybo-żerny, a wychodzę z założenia, że święta są jednak po to aby się radować, nie głodować, tak więc kiedy dla siebie robiłam karpia w galarecie, żeby nie czuł się poszkodowany czy coś, zrobiłam również kurczaka w galarecie :-)
Przepis podkradłam od niezawodnej Małgoo, która mi go podsunęła ukradkiem, jak kilka innych kiedy prowadziłam poszukiwania co by tu na pierwszą własną mą wigilię upichcić.
Link do przepisu Małgoo : http://czytaczka.pinger.pl/m/4606029/kurczak-w-galarecie
A już składniki i opis jak robiłam piszę sama ;-) Bo mam dużo biedniejszą wersję niż autorka, bo i bez majonezu i bez jajek... także polecam zajrzeć również do niej :-)
2 pojedyncze piersi z kurczaka
marchewka
kawałek selera
kawałek pietruszki
kostka rosołowa (lub przyprawy)
groszek
kukurydza
żelatyna + woda
Kurczaka oczyściłam, umyłam, wsadziłam do garnka z wodą (nie dużo, myślę że 2-3 szklanki to max na tak małą ilość kurczaka i wszystkiego), dodałam kostkę rosołową i po 10 min gotowania warzywa.
Gotowałam do miękkości warzyw.
Wszystko wyjęłam z wywaru. Kurczaka podzieliłam na mniejsze kawałki, pokroiłam marchewkę.
Do wywaru dosypałam pół torebki, czyli jakąś łyżkę(?), żelatyny, dokładnie wymieszałam i odstawiłam na chwilę.
Do kokilków wkładam groszek, kukurydzę, kurczaka i marchewkę. (Można również dodać jajko ugotowane na twardo i łyżeczkę majonezu, jeśli ktoś ma odpowiednio duże naczynko).
Zalałam roztworem z bulionu i żelatyny i odstawiłam na może 3 godziny do stężenia (kokilki mam malutkie to i długo czekać nie trzeba było), robiąc większą ilość można je wstawić na noc do lodówki.
Zdjęcia z wyrobu :
Warzywa kroję
Gotuję w wodzie razem z kurczakiem i kostką rosołową
Z bulionu wszystko wyjmuję, kurczaka i marchewkę, kroję drobniej
W kokilki, żeby było kolorowo wkładam groszek
Później kukurydzę, na to kurczaka
Na wierzch dokładam pokrojoną marchewkę z gotowania
Pozostałe 2 były tylko kurczakowo-marchewkowe
Do bulionu dodaję żelatynę
I zalewam mieszaniną kokilki
Jak widać udało się stężeć
Po wyjęciu wygląda może nie wyjściowo, ale jest pysznie :-)
Przepis oceniam 5/5, na prawdę pycha i godne polecenia :-)
Smacznego,
A.
u nas sie to nazywa zimne nozki...czy nie?
OdpowiedzUsuńa różnie, zimne nóżki to chyba jak z cielęciny się robi ;-) tak mnie się wydaje :-)
UsuńWłaśnie skończyłam robć ową galaretkę zamiast żelatyny rozgotowałam kuże łapki
OdpowiedzUsuńo fuuuuj, nienawidzę galarety (jedyna jaką jadłam to z łososiem, ale nie o rybę czy kurczaka tu chodzi, ale o samą galaretę) :D
OdpowiedzUsuń