środa, 26 marca 2014

Fasolka po bretońsku

Szczerze? Fasolka po bretońsku kojarzy mi się z podstawówką i serwowanymi w szkolnej stołówce obiadami. Leciało się na złamanie karku po schodach, czekało w długaśnej kolejce żeby pani wpisała cię do zeszytu i leciało z numerkiem do kolejnej kolejki a tu... fasolka po bretońsku z bułą. Nie mówię tego z zachwytem, wręcz odwrotnie! W dzieciństwie ta fasola i buła mnie odrzucały na maksa, ale jak zobaczyłam jak to się robi, krok po kroku u Małgoo, no i jeszcze przecież lubię fasole ogólnie, postanowiłam dać daniu drugą szansę... ;-)

Link do Małgoo i jej obfoconego przepisu : http://czytaczka.pinger.pl/m/21313469

U mnie wyglądało prawie tak samo, jednak dodałam "coś od siebie", więc piszę jak to u mnie było ;-) :

400g fasolki białej Jaś, 
0,5l przecieru pomidorowego,
200g boczku wędzonego (u mnie z beczki, taki dostałam tylko), 
250g kiełbasy,
ząbek czosnku,
cebula,
olej (do smażenia),
2 marchewki, 
przyprawy : kminek, tymianek, majeranek, natka pietruszki i liść laurowy, 
sól, pieprz,
cukier,
łyżka masła (zamiast zasmażki)

Wieczór wcześniej zalewamy fasolę sporą ilością wody i tak zostawiamy na noc.
Następnego dnia osączamy fasolę, umieszczamy w garnku z dużą ilością wody i gotujemy przez godzinę. W tym czasie przygotowujemy dodatki zaczynając od odcięcia z boczku skóry z tłuszczem i dodaniem jej do garnka z gotującą się fasolą.
Sam boczek kroimy w kostkę lub paseczki, kiełbasę w półplasterki, cebulę i czosnek w drobną kostkę. Wszystko to podsmażamy na patelni, u mnie wymagało to dodania oleju.
Przesmażone mięso z cebulą po tej godzinie gotowania dodajemy do fasoli.
Obieramy marchewki, kroimy w półplasterki lub kostkę i również dodajemy do garnka.
Zostawiamy garnek na małym ogniu przez 20 minut.
Po tym czasie dodajemy przecier pomidorowy i przyprawy, u mnie były to (jak wyżej) liść laurowy, tymianek, kminek, majeranek, natka pietruszki, sól, pieprz czarny i cukier.
To wszystko gotujemy jeszcze godzinę. Na koniec można zaprawić zasmażką, ja dodałam jedynie sporą łyżkę masła, żeby wszystko było bardziej kremowe, nie potrzebowałam zagęszczać sosu, bo w trakcie gotowania tak odparowywały płyny, że musiałam dolewać wody.

Biorąc się za ten przepis widziałam jak się go robi, nie zwróciłam jednak uwagi ILE się go robi. Tak więc piszę, żeby brać się za niego w dzień wolny, bo gotować się to będzie w sumie spokojnie 2,5 godziny. Nie trzeba nad tym daniem skakać cały czas i mieszać czy coś dodawać co 5 minut, nie mniej jednak robi się okrutnie długo.
A zdjęcia z mojego wyrobu mają się tak :

Moczymy fasolę przez noc



Jak już fasola się gotuje zabieramy się za mięso


Najpierw na patelnię dodaję boczek i kiełbasę, bo lubię mocniej przysmażone


Dopiero później cebulę i czosnek


Na patelni podsmażyłam tak


Pokroiłam też marchewki


I wszystko dodałam do gotującej się fasoli i tak zostawiłam na 20 minut


Po tym czasie doprawiłam passatą (przecierem) i ziołami, choć muszę zaznaczyć, że ziół dałam mało


i to zostawiłam na kolejną godzinę mieszając co 20 min żeby się nie przypaliło


W sumie po ponad dwóch godzinach gotowania mamy fasolkę po bretońsku!


A tak ma się w miseczce


No i po traumie z dzieciństwa bo wyszło pysznie :-) Danie bardzo sycące, moim zdaniem to i dla ponad 4 osób (a tak jest w przepisie, że dla czterech), smaczne, w niczym nie przypomina stołówkowej brei. Samo w sobie nie wymaga dużego nakładu pracy, ale na pewno wymaga długiego czasu przygotowania, tak więc polecam robić w dzień wolny, bo na prawde trwa to okrutnie długo.
Przepis smakowo oceniam na 5/5 i polecam.

Smacznego,
A.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz