U mnie co prawda wyszła bardziej zupa-gruda niż zupa-krem, ale pewnie dlatego, że nie chciało mi się zbytnio miksować i po chwili dałam sobie spokój ;-)
Tym razem nie podążyłam do końca za przepisem z neta, więc dodam przepis oparty na tym wynalezionym, ale z moimi już modyfikacjami.
Wzorowałam się na przepisie z tego linka : http://zwegowani.pl/zupa-z-selera-naciowego/
A po moich przeróbkach wyglądało to tak :
Składniki :
parę łodyg z selera naciowego
połowa naci z tych łodyg
średnio-duża cebula czerwona
pół dużej marchewki
oliwa z oliwek
śmietana do zup
bulion / kostki rosołowe
sok z limonki (nie całej, pare kropel)
sól
pieprz
curry
bazylia
natka pietruszki
Wykonanie :
Pokroić w kosteczkę cebulę, również drobno łodygi selera, a połowę marchewki obrać i zetrzeć na tarce o grubych okach. Połowę liści selera posiekać, obojętnie jak w sumie.
W garnuszku rozgrzać trochę oliwy z oliwek, wrzucić cebulę i podsmażyć. Jak już się trochę poddusi dodać seler naciowy i marchewkę i dalej dusić. Dodajemy posiekaną nać selera i krótko przesmażamy razem.
Do garnka wlewam bulion / wodę + kostki rosołowe trochę ponad linię warzyw (ma być zupa krem w końcu) no i gotuję sobie radośnie. Jak się podgotuje, warzywa będą prawie miękkie, zdejmujemy garnek z ognia i po chwili miksujemy na drobno. Po zmiksowaniu znowu zupa ląduje na gazie.
Dodajmy trochę śmietany uważając, żeby się nie zważyła. Do tego parę kropel soku z limonki (lub cytryny), trochę soli, pieprzu i curry do smaku, również w garnku ląduje odrobina suszonej bazylii i natki pietruszki. Gotujemy wszystko razem, żeby smaki się połączyły i podajemy.
No i u mnie muszę dodać z widocznych niżej składników wyszła jedna porządna porcja zupy (dokładnie tyle ile na zdjęciach widać). Jeśli ktoś by chciał, można zgodnie z przepisem oryginalnym dodać trochę serka topionego, to będzie bardziej kremowo, a jeśli ktoś woli zjeść konkretniej i nie jako zupe-krem, to dolać więcej wody i dorzucić ugotowane ziemniaki - też powinno zadziałać fajnie :-)
Standardowy punkt programu :
Tym razem nie podążyłam do końca za przepisem z neta, więc dodam przepis oparty na tym wynalezionym, ale z moimi już modyfikacjami.
Wzorowałam się na przepisie z tego linka : http://zwegowani.pl/zupa-z-selera-naciowego/
A po moich przeróbkach wyglądało to tak :
Składniki :
parę łodyg z selera naciowego
połowa naci z tych łodyg
średnio-duża cebula czerwona
pół dużej marchewki
oliwa z oliwek
śmietana do zup
bulion / kostki rosołowe
sok z limonki (nie całej, pare kropel)
sól
pieprz
curry
bazylia
natka pietruszki
Wykonanie :
Pokroić w kosteczkę cebulę, również drobno łodygi selera, a połowę marchewki obrać i zetrzeć na tarce o grubych okach. Połowę liści selera posiekać, obojętnie jak w sumie.
W garnuszku rozgrzać trochę oliwy z oliwek, wrzucić cebulę i podsmażyć. Jak już się trochę poddusi dodać seler naciowy i marchewkę i dalej dusić. Dodajemy posiekaną nać selera i krótko przesmażamy razem.
Do garnka wlewam bulion / wodę + kostki rosołowe trochę ponad linię warzyw (ma być zupa krem w końcu) no i gotuję sobie radośnie. Jak się podgotuje, warzywa będą prawie miękkie, zdejmujemy garnek z ognia i po chwili miksujemy na drobno. Po zmiksowaniu znowu zupa ląduje na gazie.
Dodajmy trochę śmietany uważając, żeby się nie zważyła. Do tego parę kropel soku z limonki (lub cytryny), trochę soli, pieprzu i curry do smaku, również w garnku ląduje odrobina suszonej bazylii i natki pietruszki. Gotujemy wszystko razem, żeby smaki się połączyły i podajemy.
No i u mnie muszę dodać z widocznych niżej składników wyszła jedna porządna porcja zupy (dokładnie tyle ile na zdjęciach widać). Jeśli ktoś by chciał, można zgodnie z przepisem oryginalnym dodać trochę serka topionego, to będzie bardziej kremowo, a jeśli ktoś woli zjeść konkretniej i nie jako zupe-krem, to dolać więcej wody i dorzucić ugotowane ziemniaki - też powinno zadziałać fajnie :-)
Standardowy punkt programu :
składniki
Kroimy drobno
i na oliwę, najpierw cebula, później seler
ścieramy
dodajemy z liśćmi selera
zalewamy
po ugotowaniu i zmiksowaniu dodajemy śmietanę (nie przesadzać!) i doprawiamy
na koniec do miseczki
i zupa gotowa
Zupka mi smakowała mimo, że był to niejako obiad z resztek, jednak witaminowy kop jest. Oceniam na 4/5. Polecam spróbować oczywiście.
Smacznego,
A.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz