Z dnia poprzedniego zostały mi ziemniaki, więc postanowiłam przekształcić je na kopytka. W końcu się trzeba nauczyć(moje drugie podejście). Dobre zarówno jako dodatek jak i samodzielne danie jeśli podać z cebulką i skwarkami z boczku :-) Przepis wzięłam z gazetki Biblioteczki Poradnika Domowego pt. "Kopytka, knedle, leniwe".
Przepis na 6 porcji
1 kg ugotowanych ziemniaków
30 dag mąki pszennej
2 łyżki mąki ziemniaczanej
jajko
sól
dodatkowo :
5 dag boczku surowego
cebula
olej
Wystudzone ziemniaki przecisnąć przez praskę, dodać obie mąki, rozkłócone jajko, doprawić solą, zagnieść ciasto. Na stolnicy posypanej mąką toczyć wałeczki grubości około 2 cm, lekko spłaszczyć i kroić ukośnie. W garnku osoloną wodę doprowadzić do wrzenia, wlać łyżkę oleju, wrzucać kluski, gotować aż wypłyną, wyławiać łyżką cedzakową na półmisek. Podawać do drugich dań lub ze skwarkami i przysmażoną cebulką.
Wiem czemu nie wyszły mi za pierwszym razem. Co to za debilna jednostka dekagramy? Jakbym komuś długość ściany podawała w decymetrach... Kurka jego mać... No ale w końcu się połapałam, że powinno być 300 g a nie 30 jak pierwotnie założyłam, no ale sypałam już nie wiem ile, ale do konsystencji gdzie prawie "ciasto" się nie lepiło.
Zdjęcia :
Przepis na 6 porcji
1 kg ugotowanych ziemniaków
30 dag mąki pszennej
2 łyżki mąki ziemniaczanej
jajko
sól
dodatkowo :
5 dag boczku surowego
cebula
olej
Wystudzone ziemniaki przecisnąć przez praskę, dodać obie mąki, rozkłócone jajko, doprawić solą, zagnieść ciasto. Na stolnicy posypanej mąką toczyć wałeczki grubości około 2 cm, lekko spłaszczyć i kroić ukośnie. W garnku osoloną wodę doprowadzić do wrzenia, wlać łyżkę oleju, wrzucać kluski, gotować aż wypłyną, wyławiać łyżką cedzakową na półmisek. Podawać do drugich dań lub ze skwarkami i przysmażoną cebulką.
Wiem czemu nie wyszły mi za pierwszym razem. Co to za debilna jednostka dekagramy? Jakbym komuś długość ściany podawała w decymetrach... Kurka jego mać... No ale w końcu się połapałam, że powinno być 300 g a nie 30 jak pierwotnie założyłam, no ale sypałam już nie wiem ile, ale do konsystencji gdzie prawie "ciasto" się nie lepiło.
Zdjęcia :
Gotujemy ziemniaki...
A ugotowane OSTUDZONE ziemniaki...
Gnieciemy porządnie
Później to jajo dowalamy, troche soli, mąkę ziemniaczaną i po trochu dodajemy mąkę zwykłą. Zaczęłabym od dodania połowy i dorzucania aż ciasto prawie nie będzie się kleić, będzie takie ciastowe ;-)
Jak już mamy ciasto, dzielimy je na mniejsze kawałki i na lekko posypanym mąką blacie robimy wałki, które później po skosie tniemy
Jak już potniemy wrzucamy na wrzątek osolony z odrobiną oleju i wyjmujemy łychą cedzakową i wychodzą takie cuda w ilości zatrważającej
A na moim talerzyku wyglądało to tak
A na talerzu chłopa tak
Jak mówiłam - wyszły smaczne. Została wielka micha, więc i na następny dzień odsmażane na obiad się zdadzą ;-) Polecam.
Smacznego,
A.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz